cztery game changery – najważniejsze rzeczy w gabinecie (imo)
Cześć!
2 lata temu, z okazji swoich urodzin, poprosiłam koleżankę masażystkę o masaż u mnie w mieszkaniu. Wtedy przyjmowałam w nim klientów, więc wszystko było na miejscu – był stół, ręczniki, olejki. Paliły się świeczki, dość szybko robiło się już ciemno – jak to w lutym. Nie przewidziałam, że choć technicznie bardzo dobry, masaż ten zapamiętam jako bardzo nieprzyjemny… pierwsze co zrobiłam po jego zakończeniu, to pobiegłam do internetu kupić matę grzewczą na stół, przepraszając w myślach wszystkich klientów, którym pozwalałam marznąć, przykrywając ich jedynie kocykami z wierzchu.
Jest to już coraz popularniejsze, ale jeszcze w wielu miejscach (zarówno prywatnie jak i w spa) tego rozwiązania brakuje. W przypadku wizyty u fizjo nie jest to duży problem, ale jeśli masz się zrelaksować na masażu – nawet leczniczym czy powięziowym, a jest Ci chłodno i nieprzyjemnie, to nie ma mowy o wyluzowaniu i odprężeniu …
Mam 4 takie “game changery” – czyli rzeczy, które totalnie ułatwiły mi życie – i właśnie nimi chcę się z Wami podzielić 🙂
2:
okrycie olejoodporne – omateczko, nieważne jakie prześcieradło czy jakie pokrycie stołu wybieramy, to albo trzeba wyprać albo wyrzucić, gromadzą się śmieci (jak jeszcze celulozowe – czyli ogromny ręcznik papierowy – to chociaż biodegradowalne, ale z drugiej strony dużo bardziej się drą i są niepraktyczne w użytku) a tak czy siak jest ryzyko ubrudzenia stołu czy kocyka olejkiem. Jak wiemy olej nie tak łatwo doprać, a jeśli masujemy czymś brudzącym, jak np. czekoladą to już w ogóle niezłe wyzwanie 🙂
I tutaj na ratunek przychodzi okrycie olejoodporne – podpatrzyłam to od masażystek Lomi i zabrałam patent. Przede wszystkim okrycie po każdym kliencie po prostu myjemy (zmywaczek + płyn do naczyń, najlepszy na tłuszcz) a na koniec dezynfekujemy. Po drugie możemy wjeżdżać pod ciało i robić wślizgi, np. masując szyję czy kark, ale także generalnie łatwiej jest operować ciałem, jeśli nic pod nim nam się nie zwija i nie przeszkadza.
Minus – pierwsze położenie się klienta na tym plastikowym okryciu może być średnio milutkie, ale trwa to ułamek sekundy a pod spodem już zazwyczaj grzeje kocyk. Drugi minus jest taki, że wszystkie te okrycia mają dość felernie zmontowane kółeczka na zagłówek, które po jakimś czasie się rozpadają. Wtedy trzeba regularnie je poprawiać albo olać temat – wygląda to nieestetycznie, ale nikt pod zagłówek nie zagląda. A do tego znowu – jest to irytujący mankament, ale jednak drobiazg, który nie przykrywa zalet tego rozwiązania.
3:
Jeśli chodzi o BHP w miejscu pracy – wiadomo, płyn do dezynfekcji to podstawa. Pryska się strumieniami, dezynfekujemy stół i przyrządy (jeśli korzystamy) po każdym kliencie.
I uwaga – jest coś takiego jak koncentrat płynu do dezynfekcji!
Jedna buteleczka 0,5 litra starcza na … nie wiem, mam ją już rok i nie skończyłam. Zostawiamy sobie jedną butelkę ze spryskiwaczem (albo po płynie do dezynfekcji albo innym, np. do szyb) – nalewamy do niej wody i dolewamy pół nakrętki koncentratu.
Dzięki temu oszczędzamy pieniądze, czas, nie musimy co chwila pamiętać i kupować płynu a jeszcze do tego nie wyrzucamy tylu plastikowych pojemników. Nie jestem ekoświrem, ale po co śmiecić, jak nie trzeba 🙂
4:
Swoje pierwsze praktyki miałam w gabinecie w stylu fizjo+masaże i przez pierwsze kilka dni masowałam stojąc w tym, co miałam – najpierw w tenisówkach a potem w kapciach, czując się mega niekomfortowo, bo to nie było idealne rozwiązanie.
Koleżanka fizjo, widząc chyba moją rozterkę, podpowiedziała mi, żebym zajrzała na stronę CROCS’a.
I już, już prawie miałam kpinę w oczach, gdyby nie to, że właśnie ona miała na sobie crocsy, które wyglądały jak “zwykłe” buty. Tylko, podobno, były dużo wygodniejsze. I jak się okazało – crocs, poza tymi dziwacznymi gumiakami*, to ma jeszcze normalne a la sportowe obuwie.
Zainwestowałam i nie żałuję.
Są świetnie wyprofilowane, mają specjalne wypustki na wkładce (chociaż nie nazwę ich masażowymi), mam je już parę lat i są dalej w świetnej formie.
Oczywiście nie jest to reklama crocsów 🙂
Ale po prostu warto mieć porządne, wygodne buty, nie płaskie tenisówki czy balerinki, tylko dobrego buta, w którym możecie się komfortowo cały dzień poruszać.
Chyba że, oczywiście, masujecie na boso.
Ja też lubię, ale ta opcja wyłącznie latem…
*jeśli są tu jacyś fani, to przepraszam! ale pewnie jesteście przyzwyczajeni do śmieszków
Poza wymienionymi są jeszcze drobne rzeczy, które uznaję za super rozwiązania, ale są już bardziej kwestią gustu, wygody czy przyzwyczajenia:
– ręczniki spa XL – mają swoich przeciwników, ale ja jestem totalnie zwolenniczką tego, że mogę kogoś ręcznikiem zakryć od stóp do szyi, a nie jakimś śmiesznie małym ręcznikiem udawać, że ktoś jest przykryty. Wtedy też możemy wykonać długą i relaksującą fazę wstępną, jeszcze przez okrycie.
– podgrzewacz do olejku – zwłaszcza zimą, przy chłodnych rękach, lub do masaży relaksacyjnych czy rozgrzewających. Można skorzystać z podgrzewacza elektrycznego (habys) – wtedy podłączamy go do prądu, w środku jest butelka z olejkiem, która jest stopniowo ogrzewana lub analogowego: czyli albo na gorącą wodę (ecospa) lub po prostu stawiając na “ruszcie” w pobliżu świeczki (ale nie centralnie nad bo wtedy nie zapanujemy nad temperaturą i bardzo łatwo się poparzyć. Mówię z doświadczenia 😀 )
– wszelkie wałki i półwałki to kwestia dowolna, ale chociaż jeden pół/wałek to rzecz obowiązkowa, poduszeczka pod lędźwia także.
– od niedawna jestem też szczęśliwą posiadaczką taboretu na kółkach i nie mogę uwierzyć, że tyle czasu zmarnowałam na siedzenie na zwykłym stołku… ale z drugiej strony, zbierałam się tyle lat do tego, ponieważ nie jest to najtańsza rzecz ani najbardziej niezbędny wydatek
– o stołach do masażu chyba już wszystko zostało napisane, można poczytać na blogach, forach i obejrzeć masę filmików. Od siebie dodam tylko, że nic nie pobije szerokiego, porządnego stołu, który daje komfort leżenia klientowi, komfort pracy nam a do tego daje profesjonalny wygląd w gabinecie.
Czy to już wszystko?
Prawie! Jeszcze zdradzę Ci jeden super patent – jeśli potrzebujesz poduszki pod głowę “na szybko” – wystarczy odczepić rzep zagłówka i obrócić go o 180 stopni tak, żeby mięciutka część wchodziła pod szyję a pacjent/klient leżał sobie wygodnie 🙂
A jakie Ty masz doświadczenia z wyposażeniem? Może jest coś, czego w tym zestawieniu brakuje? Daj znać!
Mam nadzieję, że coś z tego przydługiego tekstu było dla Ciebie przydatne, ciekawe albo chociaż spoko się czytało 🙂
Pozdrawiam Cię serdecznie,
Ola
Jakbyś chciał_a rzucić okiem, to wklejam linki to poszczególnych rzeczy:
mata grzewcza: https://www.habys.pl/pl/products/stoly-do-masazu/stoly-skladane/wyposazenie-do-stolow-skladanych/mata-grzewcza-70×180-cm-91.html?query_id=1
okrycie olejoodporne: https://www.habys.pl/pl/products/stoly-do-masazu/stoly-skladane/wyposazenie-do-stolow-skladanych/okrycie-olejoodporne-c460-z-gumka-i-trzema-sciagaczami-bezowe-230.html
koncentrat płynu: https://allegro.pl/listing?string=ALDEWIR%20KONCENTRAT%20500ml
podgrzewacz do olejku: https://www.habys.pl/pl/products/akcesoria-do-masazu/kosmetyki-do-masazu/podgrzewacz-do-olejkow/elektryczny-podgrzewacz-olejku-do-masazu-348.html?query_id=2
podgrzewacz “analogowy”: https://ecospa.pl/podgrzewacz-oleju-do-masazu (produkt niedostępny, ale można znaleźć na allegro takie same)
ręczniki, ponieważ nie jest łatwo znaleźć duże ręczniki, to też wklejam link: https://allegro.pl/oferta/recznik-ogromny-reczniki-90×180-jakosc-spa
Comment